Facebook
Twitter Linkedin

Rozbudowa Heathrow sprzeczna z interesem społecznym?

  • Marian Skwara
  • Źródło: England.pl

Londyńska aglomeracja jest obsługiwana przez sześć międzynarodowych portów lotniczych, które w ubiegłym roku przyjęły lub odprawiły około 150 milionów pasażerów. Prawie połowa tej liczby przypadła na największy z nich

W ubiegłym tygodniu Izba Gmin zaaprobowała dużą większością głosów, 415 do 119, rządowy projekt rozbudowy portu lotniczego Heathrow o trzeci pas startowy. Był to finał wieloletnich studiów i sporów o tę inwestycję. Przeciwni jej od początku ekolodzy ogłosili, że nie składają broni i zaskarżą przed sądem rozbudowę Heathrow jako sprzeczną z interesem społecznym.

Londyńska aglomeracja jest obsługiwana przez sześć międzynarodowych portów lotniczych, które w ubiegłym roku przyjęły lub odprawiły około 150 milionów pasażerów. Prawie połowa tej liczby przypadła na największy z nich, Heathrow Airport, największy także w Europie i w pierwszej piątce największych w świecie. Z jego dwóch pasów startuje i ląduje blisko 1300 samolotów dziennie zapewniające połączenie ze 185 kierunkami w 84 krajach. Heathrow obsługuje 70% lotów dalekodystansowych, tj. na inne kontynenty, oraz więcej przewozów towarowych niż wszystkie pozostałe porty razem wzięte. Drugim co do wielkości londyńskim aeroportem jest Gatwick. Obydwa doszły do kresu swej wydolności.

Wąskim gardłem są pasy startowe. Pierwotnie rozpatrywano dwa warianty rozbudowy - drugi pas w Gatwick lub trzeci w Heathrow. W tak gęsto zaludnionym kraju budowa nowego pasa to kosztowna i skomplikowana inwestycja ze względu istniejącą już zabudowę i infrastrukturę oraz na uciążliwość dla ludzi mieszkających w sąsiedztwie. Plany każdej inwestycji są natychmiast oprotestowywane.

Konkurencja depcze po piętach

Natomiast za rozbudową lobuje biznes związany z ruchem powietrznym. Uzasadnia się to interesem całego kraju, jako że dobra łączność ze światem przynosi korzyści gospodarcze. Ma to być szczególnie ważne dla Zjednoczonego Królestwa z powodu znaczenia usług w jego gospodarce. Rządowy raport podkreśla, że Wielka Brytania posiada największą sieć połączeń po USA i Chinach, a roczny obrót tego sektora to 20 mld funtów. Z samej akcyzy od biletów lotniczych do kasy państwa wpływa rocznie ponad 3 mld funtów. W całym Zjednoczonym Królestwie sektor komunikacji lotniczej zatrudnia bezpośrednio 230 tys. ludzi, a sam Heathrow 75 tys. osób.

Według rządu bez rozbudowy Heathrow do roku 2025 Londyn straciłby pozycję największego w Europie centrum ruchu powietrznego, punktu tranzytowego w międzykontynentalnym podróżach. To, czego Londyn nie da rady obsłużyć, przejmą europejscy konkurenci – Paryż, Amsterdam i Frankfurt, ale nie tylko. Londyn coraz bardziej odczuwa konkurencję bliskowschodnich portów. W roku 2015 r. Heathrow stracił na korzyść Dubaju pozycję największego centrum ruchu międzynarodowego.

Koszt – 14 miliardów funtów

Zapotrzebowanie na międzynarodowe przewozy lotnicze będzie nieustannie rosło – czytamy w rządowym raporcie – i bez nowych inwestycji londyńskie aeroporty nie będą mogły mu sprostać. W roku 2025 cztery największe londyńskie aeroporty osiągną kres możliwości, a po roku 2030 już wszystkie. Brak możliwości obsłużenia rosnącego ruchu odbije się niekorzystnie na gospodarce i międzynarodowej pozycji Wielkiej Brytanii. Rozbudowa Heathrow ma kosztować ok. 14 mld funtów. Pozwoli na zwiększenie liczby odprawianych lotów z 480 tys. do nawet 740 tys. rocznie, co znaczy zwiększenie liczby pasażerów do 135 mln.

Projekt od początku był kontestowany nie tylko przez ekologów, ale także był kontrowersyjny ze względów politycznych. Kolejne rządy, labourzystowskie i konserwatywne, kilkakrotnie odsuwały termin podjęcia ostatecznej decyzji. Obydwie największe partie były podzielone w tej kwestii. Kiedy wreszcie 25 czerwca doszło do głosowania w Izbie Gmin nad rządowym projektem, to w Partii Konserwatywnej została zarządzana dyscyplina partyjna. Postawiło to w trudnej sytuacji posłów z okręgów wyborczych zachodniego Londynu, którzy nie mogliby zdobyć swych mandatów bez obiecania wyborcom sprzeciwu wobec rozbudowy tego emitującego hałas molocha.

Borys Johnson schował się w Afganistanie

Szczególnie to dotyczyło dwu członków rządu, którzy nie mogli głosować przeciwko rządowemu projektowi bez złożenia wcześniej dymisji. Tak właśnie zrobił, tj. ustąpił, Greg Hands, minister handlu zagranicznego. Drugim był członek gabinetu, minister spraw zagranicznych Boris Johnson. Ten zrobił unik, zgodnie oceniany przez prasę jako akt tchórzostwa, tj. wymyślił pretekst aby nie być obecnym 25 czerwca w Parlamencie; pojechał z oficjalną wizytą do Afganistanu.

Kierownictwo Partii Pracy jest oficjalnie przeciwko rozbudowie Heathrow, ale posłowie otrzymali wolną ręką. Zaważyło na tym niewątpliwie stanowisko związków zawodowych. Len McCluskey, sekretarz generalny związku pracowników transportu Unite the Union, największego donatora Partii Pracy, napisał do wszystkich posłów Partii Pracy list z wezwaniem ich do poparcie projektu podkreślając, że Heathrow jest miejscem pracy 34 tysięcy członków jego związku zawodowego. W rezultacie za rządowym projektem zagłosowało wprawdzie 116 labourzystowskich posłów, ale 95 było przeciw.

Komercja kosztem klimatu

Organizacje ekologiczne – głównie Committee on Climate Change (CCC), World Wide Fund for Nature oraz Greenpiece – zareagowały ostrą krytykę na decyzję Izby Gmin. „Przegłosowując trzeci pas w Heathrow posłowie przedłożyli komercyjny interes” - napisała Caroline Lucas, czołowa działaczka Partii Zielonych - „nad żywotne potrzeby naszej planety.”

Ekolodzy podkreślają, że rozbudowa Heathrow oznacza emisję dodatkowych 7,3 mln mln ton dwutlenku węgla do atmosfery w sytuacji, gdy Wielka Brytania zobowiązała się do zmniejszenia o 80 procent emisji CO2 w do roku 2050.

Minister transportu Chris Grayling wyjaśnia, że liczby wprawdzie emisja CO2 z Heathrow wzrośnie, ale zmaleje z innych portów lotniczych, więc w całym sektorze lotniczym wzrośnie „tylko” o 4,9 mln ton. Nie ma obawy, że Wielka Brytania nie wywiąże się ze swych zobowiązań zmniejszenia ogólnej emisji do 2050 r., ponieważ do radykalnej redukcji dojdzie w innych sektorach, głównie energetyce i transporcie lądowym. Liczbowo w 1990 roku brytyjska emisja wynosiła 800 mln ton. Rząd zobowiązała się zmniejszyć do roku 2030 do 344 mln, a do 2050 do 160 mln, czyli dokonać redukcji o 80% w relacjo do 1990 r.

Inwestycja dla bogaczy

Ekolodzy uważają, że polityka rządu nie zapowiada dotrzymania tych zobowiązań. Ślepa pogoń za wzrostem gospodarczym w długoterminowej perspektywie jest przepisem na klimatyczną katastrofę. Już obecnie Wielka Brytania sama doświadcza skutków globalnego ocieplenie w postaci ekstremalnych upałów, susz i powodzi. Przeniesie to wymierne szkody dla brytyjskiego rolnictwa, transportu, zaopatrzenia w wodę, produkcję energii elektrycznej itp. Ekolodzy uważają, że te same środki, jak rzeczone 14 mld funtów na trzeci pas Heathrow, powinny być skierowane na rozwój zielonych technologii, które zapewnią krajowi bardziej zrównoważony rozwój.

Poza tym ekolodzy zwracają jeszcze uwagę na społeczny aspekt inwestycji. Więcej niż połowa Brytyjczyków w ogóle nie korzysta z transportu lotniczego, a pasażerami 70% wszystkich lotów jest 15% najzamożniejszych obywateli. To znaczy inwestycje przynoszą korzyść jedynie najzamożniejszym. A ceną tego jest – jak podkreślił Clive Lewis, poseł Partii Pracy - „likwidacja całych osiedli, zwiększenie hałasu i szkodliwych emisji, a przede wszystkim przyśpieszenie zmian klimatu.”

Powrót