Facebook
Twitter Linkedin

Stolica Szkocji pierwszym miastem w UK z podatkiem dla turystów

  • Małgorzata Solińska
  • Źródło: fxcity.pl

Chociaż Edynburg jako pierwszy na Wyspach Brytyjskich wychodzi z podobną propozycją wsparcia kasy miejskiej, jest to forma finansowania od dawna znana w innych miastach europejskich. Bywalcy Rzymu znają ten element z końcowego rachunku...

Radni Edynburga poparli plany ustanowienia podatku dla przyjezdnych odwiedzających miasto znane z letnich festiwali teatralnych i oryginalnego krajobrazu. Propozycja nowej opłaty, która została właśnie zaakceptowana przez władze samorządowe, została skierowana do rządu i parlamentu Szkocji, które muszą ją teraz zaaprobować. Edynburg stałby się w ten sposób pierwszym miastem w Wielkiej Brytanii z tego typu narzutem dla przyjezdnych. Wysokość podatku wyniosłaby dwa funty za noc od osoby.

Turystyka nie finansuje się sama

Decyzja podjęta została w odpowiedzi na rosnące potrzeby miasta związane z bardzo wysoką liczbą turystów odwiedzających corocznie stolicę Szkocji. Zapotrzebowanie na usługi komunalne i konieczność rozszerzania infrastruktury były od lat przedmiotem debat we władzach samorządowych. Mimo ciągłych prac wiele punktów miasta wciąż wymaga solidnych nakładów na modernizację. Prawdopodobieństwo, iż parlament szkocki poprze plan jest według komentatorów wysokie, ponieważ został on już uwzględniony w prowizorium budżetowym i był znacznie wcześniej poddany szerokim konsultacjom społecznym.

Krytycy twierdzą jednak, że szkatuła miasta może paradoksalnie stracić na tym posunięciu. UK Hospitality, organizacja reprezentująca dostarczycieli usług turystycznych i zakwaterowania, przewiduje na przykład straty sięgające kwoty 94 milionów funtów rocznie spowodowane spadkiem liczby klienteli, która według nich może zdecydować się na wybór innych rejonów turystycznych nie obciążonych tego rodzaju dodatkową opłatą.

Jak naliczany będzie podatek?

Jeśli nowy przepis wejdzie w życie, pod uwagę będą brane noclegi we wszystkich hotelach i hostelach, a także pensjonatach typu B&B. Unikniemy dopłaty, jeśli zdecydujemy się na camping. Podatek naliczany byłby maksymalnie za siedem nocy z rzędu, ograniczając w ten sposób dodatkowy koszt pobytu do 14 funtów. Po przeliczeniu jednak tej kwoty przez liczbę gości, zysk dla miasta byłby znaczny. Radni szacują że wyniósłby on średnio 14 i pół miliona funtów rocznie i według ich słów wspomógłby „zarządzanie, wspieranie i rozwijanie turystyki miasta”. Największa część środków zostałaby przeznaczona na infrastrukturę i poprawę usług publicznych.

Według zapewnień samorządowców podatek nie dotknie pracowników sezonowych, artystów i organizatorów biorących udział w festiwalach, jednak jakie dokładnie rozwiązanie zostanie w tym celu przyjęte jeszcze nie wiadomo. Sposób naliczania opłaty może się okazać bardziej skomplikowany niż się to wydaje, podobno zmiana zakwaterowania może nas narazić na zapłacenie wyższej kwoty niż rzekomo maksymalne 14 funtów. Widać więc, że szczegółowe rozwiązania muszą zostać dopracowane.

W ślad za turystycznymi gigantami

Chociaż Edynburg jako pierwszy na Wyspach Brytyjskich wychodzi z podobną propozycją wsparcia kasy miejskiej, jest to forma finansowania od dawna znana w innych miastach europejskich. Bywalcy Rzymu znają ten element z końcowego rachunku wystawianego przez hotel. Pod koniec grudnia również władze Wenecji ujawniły plany wprowadzenia opłaty w wysokości 10 euro dziennie za pobyt w słynnym mieście romantycznych kanałów.

Można się spodziewać, że inne miasta UK pójdą w ślad radnych Edynburga. Wiadomo, że podobny projekt dyskutowały już władze Kornwalii jako „innowacyjny sposób na podnoszenie dochodów i zapewnienie wyższej finansowej samowystarczalności” regionu. O krok od wprowadzenia podatku jest Cumbria, gdzie turystyka przynosi hrabstwu szacunkowo 2,9 miliarda funtów zysku. Jej władze wydają się jednak dmuchać na zimne i ostrożnie podchodzić do sprawy, ponieważ głośno podkreślają wkład i wpływy, jakie już czerpią z obecności przyjezdnych. Pomysł nie jest również obcy władzom Londynu. Zapewne jednak wszyscy na jakiś czas wstrzymają oddech w oczekiwaniu na rezultaty działań w Edynburgu. Największą niewiadomą okaże się bowiem zachowanie turystów, którzy mogą ukierunkować swe wyjazdy na miejsca, gdzie opłaty klimatyczne i noclegowe jeszcze nie zagościły.

Foto.: Barnyz, źródło: Flickr

Powrót